Naukowcom udało się wyhodować w sztucznych warunkach proteinę malarii, która bardzo dobrze sobie radzi ze śledzeniem komórek rakowych w organizmie. Jest to odkrycie, które może pomóc w walce z tą chorobą.
Tego odkrycia dokonano przypadkiem w 2015 roku przez międzynarodowy zespół naukowców. Zespołem tym kierował profesor Ali Salanti z Wydziału Immunologii i Mikrobiologii Uniwersytetu Kopenhaskiego. Eksperci szukali nowych sposobów na leczenie malarii u kobiet w ciąży. Właśnie wtedy odkryto, że malarię można wykorzystać do śledzenia komórek rakowych w organizmie.
Malaria jest groźna dla kobiet w ciąży, ponieważ zarodźce malarii szybko atakują komórki łożyska, które łączą płód z organizmem matki. Naukowców interesowało od dawna podobieństwo pomiędzy łożyskiem i nowotworami, które rosną bardzo szybko. Duńczycy razem z naukowcami z University of British Columbia w Kanadzie dowiedli, że na powierzchni komórek łożyska oraz nowotworów pojawia się ta sama cząsteczka, jaką jest chondroityna, a jest to wielocukier. To dzięki niej zarodziec malarii łatwo przylega do komórek łożyska.
Naukowcom już w ciągu dwóch lat udało się wyhodować sztuczne proteiny malarii i to pozwoliło uzbroić je w toksynę, która jest śmiertelna dla komórek raka. Taki zestaw najpierw podano myszom, które były chore na raka pęcherza, gdzie nie pomagało leczenie chemioterapią. Dzięki temu leczeniu aż 80% myszy przeżyło, a komórki rakowe przestały się rozwijać. Pozytywne wyniki były również przy leczeniu raka prostaty u 30% myszy, a także raku piersi, gdzie wyleczone było 100% myszy.
Pierwsze testy kliniczne na ludziach mają rozpocząć się w przeciągu najbliższych czterech lat. To byłoby bardzo ciekawe i innowacyjne rozwiązanie, gdyby udało się znaleźć skuteczniejszą metodę walki z rakiem niż chemioterapia.